16 124 818 livres à l’intérieur 175 langues
2 047 051 livres numériques à l’intérieur 101 langues
Cela ne vous convient pas ? Aucun souci à se faire ! Vous pouvez renvoyer le produit dans les 30 jours
Impossible de faire fausse route avec un bon d’achat. Le destinataire du cadeau peut choisir ce qu'il veut parmi notre sélection.
Politique de retour sous 30 jours
Pracownia artysty to... wciaz brzmi tajemniczo. Przede wszystkim dla laikow, ale tez dla samych tworcow, dla ktorych to nie tylko miejsce pracy, ale rowniez przestrzen intymnego kontaktu z wlasnymi przemysleniami i samotnego poszukiwania inspiracji. Pomysl albumu pokazujacego plastykow w ich pracowniach zrodzil sie dawno, jednak zgromadzenie materialu zdjeciowego zajelo Arkadiuszowi Lawrywiancowi az piec lat. Bo to nie bylo fotografowanie na szybko, "na blysk i na newsa". Zeby oddac charakter tak bardzo nietypowych miejsc, a przede wszystkim pokazac ich gospodarzy, rzadko wystarczala jedna wizyta. Przy okazji owych specyficznych sesji zdjeciowych toczyly sie przeciez dlugie, czasem wrecz burzliwe dyskusje. O sztuce w ogole, o kondycji sztuki wspolczesnej, a w koncu - o zyciu, bo robilo sie kameralnie i obydwie strony, fotografa i fotografowanego, zaczynala laczyc nic zaufania i wzajemnej zyczliwosci. Czasem trzeba bylo nawet zmienic koncepcje kolejnej serii, gdy okazywalo sie, ze artysta uchylil rabka jakiejs tworczej tajemnicy i warto bylo ten rabek podniesc nieco wyzej. Nie wszyscy bohaterowie zdjec pokochali pomysl od razu, nawet jesli na "podgladany" portret wczesniej sie zgodzili. Zrazu aparat fotograficzny wydawal im sie w pracowni intruzem, a w najlepszym wypadku - oficjalnym gosciem. Potem przyzwyczajali sie do jego obecnosci, dlatego zdjecia nie sa pozowane, nawet jesli czasem takimi sie wydaja. Od poczatku album mial miec charakter dokumentalny, zapisujacy "tu i teraz", czyli portrety artystow w ich pracowniach. W czasie pracy okazalo sie, ze wielu bohaterom cyklu nie zbywalo takze na wlasnych pomyslach i ekspresji, dzieki czemu wiele fotografii nabralo zaskakujaco osobistego charakteru. Bardzo to bylo dla autora zdjec - Arkadiusza Lawrywianca inspirujace i interesujace doswiadczenie. Zdjecia pokazuja plastykow tylko we wnetrzach, bo takie bylo zalozenie publikacji, warto wiec moze dodac, ze pracownie znajduja sie w zaskakujaco roznych miejscach. W blokach na typowych PRL-owskich osiedlach, w starych pofabrycznych przestrzeniach, na wydzielonych pietrach domow jednorodzinnych, a nawet w garazu czy domowej kuchni. Gdziekolwiek by sie jednak znajdowaly, zaskakuja klimatem i wyczuwalna indywidualnoscia swoich gospodarzy. W kazdej, absolutnie w kazdej - "na widoku" albo w sekretnych szufladach - rezyduja jakies wazne pamiatki, ksiazki, talizmany czy nawet zwykle przedmioty, ktorych historia jest jednak dla wlascicieli na tyle istotna, ze lubia je miec na podoredziu. Wiekszosc bohaterow tej ksiazki tworzy w kilku roznych miejscach, niemal zawsze jedno z nich jest jednak ich portem docelowym. I to jest ta Prawdziwa Pracownia, czyli miejsce, gdzie nie tylko potrafia sie skupic, ale wrecz wypreparowac z rzeczywistosci i tworzyc wlasne swiaty. A teraz zaprosili do tych miejsc Czytelnikow. Z cala serdecznoscia... Henryka Wach-Malicka